Prawa autorskie do pamięci

Jednym z porannych newsów dzisiejszego dnia było oświadczenie rodziny Macieja Płażyńskiego o niegodnym wykorzystaniu pamięci zmarłego marszałka:
„Nie godzi się” – rodzina Płażyńskiego o słowach Schetyny
Przez moment przyszło mi do głowy, że gdyby podobne słowa padły na konwencji PiS – to pewnie takiego prostestu nie byłoby i wszystko byłoby „godne”.
Czy jednak tak naprawdę nie jest to szersze zjawisko? Przecież podobne zarzuty o zawłaszczanie pamięci, spuścizny, wizerunku zdarzały się u nas już wcześniej. Jak to jest z „prawami autorskimi” w takich przypadkach? W ubiegłym roku, po powstaniu PJN głośna była spektakularna kłótnia kto ma prawo do powoływania się na idee zmarłego prezydenta Kaczyńskiego. Córka? Brat? Byli współpracownicy? Czy do takiej spuścizny ma zastosowanie prawo spadkowe?

Maciej Płażyński był jednym z trzech tenorów tworzących Platformę Obywatelską. Potem odszedł, ale czy jest to jednoznaczne z tym, że powinien być wymazany ze zdjęć sprzed 10 lat? Przecież to kawałek historii, której nie da się już zmienić. Protesty rodziny niewiele tu pomogą. Wprawdzie nie podejmuję się rozsądzić – komu dziś z góry kibicują wymieni przez Grzegorza Schetynę zmarli członkowie PO, ale czy na dziesięciolecie partii można było nie wspomnieć jednego z jej założycieli?

A patrzać na sprawę w jeszcze szerszym aspekcie, zastanawiam się czy i w jaki sposób mogliby oprotestować własne „prawa autorskie” ci, którzy żyją i działają w polityce, choc czasami w juz zupełnie innym miejscu. Czy PiS miałby prawo w swojej kampanii wykorzystać na przykład filmik z Joanną Kluzik – Rostkowską lub Pawłem Poncyljuszem wychwalajacymi Jarosława Kaczyńskiego? To też już historia, ale wydarzyła się. Czy można zaprotestować przeciwko własnemu w niej udziałowi?